Komentarze: 2
Tak sobie czasem patrzę na siebie z innej perspektywy na to co było i na to co jest zawsze szukałem miłości za wszelka cenę chciałem być kochany przez kogoś. A kobiety mnie tylko oszukiwały i raniły mocno. Jak bym tak popatrzył na swoje życie z trzeciej osoby to bym pewnie powiedział : ”Biedny gość, żal mi go nie zaznał w domu rodzinnej miłości i za wszelką cenę starał się ja znaleźć a znalazł tylko ból i cierpienie”. Hmmm smutne to :( ale prawdziwe. Teraz już momentami nie wiem czego chce. Chciałbym kochać i być kochany ale boje się wiązać na stałe z kimś nie chce cierpieć. Czasami ludzie się dziwią skąd ja czerpie siłę by żyć. Bo moi bardzo dobrzy znajomi Ci którzy poznali moją przeszłość to ile się wycierpiałem, przez obcych ludzi, rodziców i kobiety. To nie jedna mi osoba mówiła ze już dawno by się załamał i skończyła ze sobą. A ja mimo wszystko ciągle chce żyć, choć miewam doły i czasami chciałbym się już poddać odejść z tego świata, to ciągle jakaś mocna siła we mnie, każe mi żyć i trwać, przetrwać to. Może to tylko głupia nadzieja na to ze kiedyś mnie spotka szczęście, a może to coś silniejszego, może coś w rodzaju Anioła stróża. Może on ciągle mnie pilnuje i nade mną czuwa a jeszcze do niedawno w to w ogóle nie wierzyłem. Ale fakt faktem już nie raz mogłem zginąć a żyje. Może coś w tym jest. Czasami nie wiem już jaka drogę w życiu mam obierać i czy tą co obrałem jest właściwa, co prawda nie wiem czy inna drogą mógłbym kroczyć swobodnie chyba moje zasady by mi nie pozwalały. Czy ja naprawdę wybieram nieodpowiednie kobiety, a może to ze mną jest cos nie tak. Może za bardzo się angażuje, za bardzo mi zależy by mnie ktoś kochał. Przecież tylko kobiet znam, tyle razy próbowałem się z kimś związać i trafiłem na wiele powodów dla których to nie mogło wyjść wiec może to coś ze mną nie tak. Może w tym świecie nie są już cenieni faceci starej daty – jak to się ładnie nazywa. Może ja naprawdę miałem odejść już dawno temu z tego świata :(. Już nic nie wiem idę się wykąpać może się utopie w wannie :(.
23.06.2004 19:45
Ktoś puka, w końcu,
przyszła po mnie Śmierć,
czy otwierać jej.
Tyle próśb, błagań i czekania,
chwila zawahania.
Czy otwierać,
czy na pewno tego chce.
Jeśli otworze, umrę,
aż przeszedł mnie dreszcz.
Jeśli miałem żyć,
a wybiorę śmierć,
czy nie zakłócę życia bieg.
Jeśli umrę,
A ktoś, gdzieś tam oczekuje mnie,
czy w ten sposób nie skrzywdzę jej.
Ale przecież już nie będę cierpiał,
kiedy wpuszczę do siebie Śmierć.
Ale odchodząc z tego świata,
czy nie skrzywdzę bliskich mych.
Ale czy to wszystko ma sens,
jeśli nie będzie już na tym świecie mnie.
Koniec cierpień, zmartwień i łez.
W końcu spełnię swe marzenia
o wiecznym spokoju i krainie miłości.
Idę otworzyć te drzwi,
niestety Śmierć nie poczekała, odeszła,
widocznie nie była mi dziś pisana.