Archiwum luty 2004


lut 28 2004 Dzien jak codzien :]
Komentarze: 5

Chmmm co by tu napisac, co dzisiaj robilem ano kompa skladalem dla wojka caly dzien - przywiozl rozne czesci i musialem sprawdzac co jest dobre i z tego kompa zlozyc, co prawda caly dzien mi to zajelo ale zlozylem, heh. Ale roboty przy tym troszke bylo. A poza tym nic sie nie uczylem, nie chcialo mi sie, jutro ma do mnie kumpel wpasc, no i dowiedzialem sie ze ktos przyjezdza i sie pewnie z ta osoba nie spotkam - szkoda.

No rano jak wstalem (a raczej o 12), wykapalem sie pazurkami sie zajelem - ponoc jestem straszny pedancik jesli chodzi o dbanie o pazurki, hihi. Pozniej rodzice przyjechali (bo byli u dziadka - ktory umiera, ma nowotwora pluc, straszna choroba - az mi matuli szkoda, ze musi tyle pracy ladowac w opieke nad nim). No i jak rodzice przyjechali ojciec poprosil mnie bym sie tym komputerem zajal, no i tak caly dzien mi zlecial. Teraz wieczorem - wykonalem jeden telefon do kogos bardzo milego ale mnie rozlaczylo. Pozniej posiedzialem z rodzicami w pokoju trosze podyskutowalem z nimi na rozne tematy (przynajmniej sie nie poklucilismy - to jest sukces). A teraz siedze sobie na necie i rozmawiam ze znajomymi, tymi ktorzy sa. Szkoda ze dwoch moich najlepszych przyjaciolek nie ma - bo wyjechaly. Mam nadzieje ze sie beda dobrze bawic - przynajmniej tego im zycze. To by bylo chyba na tyle, pa, nie wiem czy jutro cos napisze - raczej nie bede mial czasu, wobec tego sie juz pozegnam z wami, bede za tydzien na weekendzie w domu, bo wkoncu poscik jest i raczej nie bede imprezowal. Co prawda nigdy na to uwagi nie zwracalem, ale chyba czas najwyzszy. PAPAP wszystkim - trzymajcie za mnie kciuki bym ten angielski wkoncu zdal :( - bardzo mi to potrzebne teraz bedzie.

arni : :
lut 27 2004 Tydzien mego zycia :]
Komentarze: 5

Och dawno mnie tu nie bylo i znowu minal tydzien, cos czuje ze ta notka nie bedzie zbyt krutka, hihi. Wiec jesli nie masz ochoty tego czytac nie czytaj - wycofaj sie za wczasu, puki jeszcze mozesz, hahahaahha. A wiec tak mialem bardzo bogaty tydzien, och dzialo sie dzialo. Wobec tego moze zaczne wszystko od poczatku. A wiec za siedmioma gorami i za siedmioma drzewami, hahahaha - w sumie to moze zancze cosik pisac, od poczatku, czyli od niedzieli.

NIEDZIELA. Bardzo udany dzien, dzien w ktorym wyjatkowo szczesliwy bylem. A wiec wstalem rano, cos przy kompie posiedzialem, poszedlem do kosciolka, pogadalem na necie z przyjaciolmi. Umowilem sie i spotkalem z bardzo fajna dziewczyna. Nie moglem o tym tutaj nie wspomniec. Poznalismy sie w dosc dziwnych okolicznosciach i w sumie nie bardzo mialem ochote sie z nia spotkac. Mialem pewne obawy jak to w zyciu, heh. Ale wiecie co wam powiem okazalo sie ze jest naprawde bardzo wspaniala dziewczyna i w sumie chcialbym sie z nia znowu spotkac - ale zobaczymy jak sie to wszystko potoczy. A pozatym musze poczekac az wroci i czy ona bedzie sie chciala ze mna jeszcze spotkac (ale mam nadzieje ze TAK). Dobra wracajac do opisu tego dnia, jak mowilem spotkalismy sie pogadalismy sobie troszke (poniewaz bardzo sie spieszylem - wiec nie moglem sobie pozwolic na wiecej czasu). Przyszedlem do domciu (oczywiscie mialem gosci - rodzinka w odwiedzinki wpadla), a ja wpadlem do pokoju szybko sie spakowalem, z rodzinka troszke pogadalem i pobieglem na pociag - myslalem ze sie spoznie, ale na szczescie bylem pare minut wczesniej - pewnie przez to ze dystans do stacji ktorzy przerabiam w 7minut, zrobilem w 4minuty :]. Na stacji oczywiscie czekal na mnie juz kumpel ze stancji, pozniej po drodze zabralismy nastepnego kumpla. No i powolutku wleklismy sie pociagiem do Krosna. No oczywiscie musiala sobie kolo nas niedaleko siasc pewna dziewczyna (nawet bardzo sympatyczna), a kumpel jak to on musial oczywiscie zaczac szydzic z roznych tematow, no i dziewczynie az glupio bylo sie smiac (no bo wiecie jak to jest, glupio jest podsluchiwac, ale jak sie blisko kogos siedzi i ktos z czegos szydzi, to ciezko sie nie smiac). No i tak przez cala droge sie ubawilismy - ze juz mialem dosc. No ale na tym nie koniec kumpel musial z domu przywiesc 3litry wina swojskiego, heh. Wiec tylko wpadlismy na stancje to zaczelismy degustowac tego specyfiku - co prawda nie lubie win, ale to nawet bylo takie sobie. No i poogladalismy jakies filmy i to byl koniec dnia (w wielkim skrucie, hihihi).

PONIEDZIALEK. Ach ten poniedzialek, ale mi sie wstawac nie chcialo, tylko jedne zajecia i to na 11:00. Ale co tam, tylko te poltora godzinki jakos sie wytrzymalo, gosc mnie zdeka wkurzyl bo wymyslil sobie nowa wersje pisania sprawozdan z jego zajec (bardzo kosmicznych - a do tego czasu na to nie ma :( ). Po zajeciach sie dowiedzialem ze we wtorek goscia z anglika nie bedzie - wzial sobie dwa tygodnie chorobowego i znowu sie nie potrzebnie uczylem co za pech - musialem przez to skladac podanie o przedluzenie sesji - bo z durnego anglika zaliczenia nie mam. No a sam dzien jakos zlecial, jako ze nam z poprzedniego dnia zostalo troszke wina, wiec kumple sobie pili (ja oczywiscie podziekowale) i znowu ogladalismy jakies filmy i pare odcinkow FUTURAMY.

WTOREK. Wiec niby dzien jak co dzien, zajecia od 8 rano :( - nie wyspalem sie. Ale co tam posiedzialem troszke w szkole, wkoncu tylko dwa cwiczenia mialem i wykladzik. A jak przyszedlem do domciu to zjedlem obiadzik walnelem sie spac (tylko dwie godzinki). No a pozniej trzeba bylo sie przyszykowac do imprezy. No i oczywiscie musialem kumpla namowic by poszedl (co prawda kosztowalo mnie to 10zl - ale dal sie namowic, hihi). Wiec skoczylismy do sklepu po browar i do kumpli na wstepna imprezke przed glowna impreza. No i oczywiscie musialem miec jakis dobry dziec - troszke za duzo wypilem :( - nie moglem na przystanek dotrzec, hihi (kurde od roku tak sie juz nie wstawilem - bo ostatnio strasznie sie kontroluje - ale niestety cos mi nie wyszlo tym razem). No i jakos dotarlem do klubu, na szczescie byla duza kolejka i zdarzylem wytrzezwiec nim wszedlem. No w srodku juz nic nie pilem, tylko caly czas szalalem na parkiecie, hehe. No troszke tez ze znajomymi pogadalem - ale impra byla ekstra. W sumie 7 godzin zabawy, heh i po imprezie, kumpel nas odwiozl na stancje. No trzeba bylo jeszcze cos zjesc i umyc sie i spac o 5 godzinie, spoko.

SRODA. W sumie sam nie wiem jak to zrobilem ale obudzilem sie przed 9, tak wiec nie pospalem za wiele. Na sniadanie prawie litre herbaty wychlalem, heh. Pozniej caly dzien chodzilem skolowany, Nawet nie spodziewalem sie ze mnie tak nogi po tej imprezie beda bolec (w sumie nigdy mnie po imprezie nie bolaly) - chyba przesadzilem z ta zabawa na parkiecie, heh. Ale na szczescie miaelm tylko jedne cwiczenia i to na popoludnie wiec jakos sie zebralem do tej szkoly zwlaszcza ze mieszkam 3 minuty drogi od uczelni, heh. Po zajeciach chwilke u znajomych sie wysiedzialem i wpadlem na stancje zjesc kolacje jakies filmy poogladac i spac.

CZWARTEK. W czwartek to tylko jeden wyklad mialem, w sumie zaluje ze na niego poszedlem, bo tyle co wstalem a juz na wykladzie zywcem zasypialem, heh. NUDA TOTALNA - gdzyby chociaz to gosc w jakis ciekawy sposob przeprowadzil, ale nie musial po swojemu znowu nudzic - juz wiecej nie bede chodzil na ten wyklad mam dosc :]. Po tym wykladzie pierwsze co zrobilem po powrocie na stancje to poszedlem spac - wiecie co w sumie w srode nie bylem tak zmeczony po tej imprezie wtorkowej co w czwartek. Najwidoczniej to zmeczenie mnie dopiero dopadlo z jakims opoznieniem. Pol dnia czwartkowego przespalem, pozniej znowu filmy z kumplami ogladalismy prawie do 2 w nocy.

PIATEK. Czekal mnie ciezki wyklad i cwiczenia z najwiekszym nudziazem na uczleni, no sory nie najwiekszym, pierwsze miejsce juz ktos zajal, on moze sie starac o drugie w prowadzeniu wykladow. Wyklad byl tak wspanialy ze polowa sali prawie spala, druga albo gazety czytala, albo sie komurkami bawili itp. W sumie malo kto go sluchal - jak zwykle, no ale nie zaluje ze poszedlem na ten wyklad przynajmniej sie na liste wpisalem, hehe. No a pozniej mialem z tym samym gosciem cwiczenia, po tym wykladzie myslalem ze bedzie totalna masakra, ze skoro na wykladzie nie zasnelem, to napewno na cwiczeniach - moja glowa skapitualuje. No ale odziwo cwiczenia okazaly sie dosc ciekawe, jak w tamtym tygodniu po 20minutach mialem ochote wyjsc tak, w tym tygodniu nie mialem ochoty wychodzic wogole, heh. No i znowu na ta stancje musialem wracac, spakowalem sie szybko, zjadlem obiadzik, poogladalem filma i co sil pognalem na pociag. W koncu zjechalem do domu - co prawda myslalem (a raczej mialem cicha nadzieje) ze ktos moze tez zjedzie na weekend do domu. Ale najwyrazniej nie w ten weekend, no coz trudno - jakos to wytrzymam :( heh.

arni : :
lut 22 2004 Pozegnanie
Komentarze: 4

No i juz jade, juz tylko minuty zostaly do konca, ostatnie sekundy, odliczanie sie zaczelo. Juz czas sie zegnac, juz czas zostawic wszystko tu, przyjaciol znajomych, najblizszych. Znowu sie weekend konczy znowu sie zaczyna szkola. Chcialem tu tak wiele napisac dzisiaj, tyle fajnych i milych spraw mnie dzisiaj spotkalo, ale nie mam na to czasu juz. Za piec minut musze wyjsc na pociag bo mi ucieknie, pozbierac kumpli po drodze i wyruszyc na Krosno. Juz we wtorek impreza, trzeba sie pobawic troszke bedzie, mam nadzieje ze spotkam na niej te osoby ktore chcialbym zobaczyc na tej imprezie, a ktore juz tak dawno nie widzialem, hihi. We wtorek mam anglika jak zdam to bede oblewal jak nie to bede mial dola :( - ale moze znajomi to naprawia. Moze zostane na piatek (albo weekend) na studiach maja sie szykowac jakies imprezki z wyjazdem do bieszczad. A tym czasem do zobaczenia wszystkim w najblizszym czasie, pozdrwiam was wszystkich ktorzy tu zagladacie. Dziekuje tym ktorzy przyczynili sie do tego ze mam dobry nastroj dzisiaj, papa wam wszystkim.

arni : :
lut 22 2004 Przemyslenia ;)
Komentarze: 1

...heh, nie chce mi sie znowu pisac co to robilem dzisiaj a czego nie, strasznie to monotone sie robi i nudne, mowilem ze wkoncu zacznie mi sie to nudzic - moze dlatego ze czasu nie mam, a moze sa inne powody juz sam nie wiem, jak zwykle - u mnie to zadna nowosc ze sie pogubie od czasu do czasu. Wiem ze owiele latwiej by mi sie pisalo o sferze psychicznej uczuciowej tutaj, o tym co czuje i mysle. Wtedy pewnie ten pamietnik by mial jakis sens, tylko kiedy nie ma sie zaufania do ludzi (nie do czlowieka tylko do ludzi, bo czlowiekowi jako jednostce latwiej jest zaufac niz grupie ludzi) to trudno to osiagnac.

Wiec pewnie nie bede tu pisal o tym, choc czasami sobie mysle ze chcialbym powiedziec, glosno i otwarcie to co mysle na dany temat. Ale czasami lepiej nie ryzykowac, nie wychylac sie z tlumu, bo mozna zostac samamu, nawet nie byc dostrzeganym prze innych. Wiec czasami lepiej sie trzymac tych ktorzy sa, choc czasami to sprzeczne z naszymi zasadami, heh. Ale przynajmniej kroczymy posrod tlumu jako jednostka spoleczna a nie jako odseparowana od otoczenia. Bo jak ze wielu w srod nas kroczy jednostek nie zauwazalnych przez innych, odseparowanych, wyizolowanych. Tego nie jestesmy w stanie zliczyc, bo Ci co szczesciem zycie zapelnione maja nie widza ich, Ci co piekni zgrabni nie zwracaja uwagi na nie, Ci co smutni w swym smutku zatapiaja sie, lecz zawsz sa Ci nieliczni ktorzy potrafia do tej szarej istoty wyciagnac dlon. Dzieki wyjatkom jakos ten swiat biegnie do przodu, to one lacza smutnych ze szczesliwymi, glupich z inteligentnymi, nudnych z rozrywkowymi ludzmi. Dlatego prosze was ludzie uczcie sie patrzec w glab ludzi, nie na okladke, dzielcie sie swym szczesciem z innymi, dajcie im to czego sami oczekujecie, by swiat uczynic piekniejszym. Choc ludzie sa dziwni i szaleni, to nie znaczy ze wszyscy mamy byc sobie wrogami. Przeciez tak wiele mozemy sie od sibie nauczyc, dlatego nie wolno skreslac ludzi (za ich okladke). Czy to ze ktos jest w czyms slabszy od kogos ma go odrazu wyeliminowac ze swojego otoczenia - przeciez mozna sie wiele nauczyc od takiej osoby.

Dobra mniejsza z tym - czasami tak lubie pisac, swoje przemyslenia zwlaszcza jak jakis temat gdzies uslysze, ten nie wiem skad sie wziol, moze z radia, moze z telewizji cos podlapalem i poruszylem to, heh. A moze poprostu mialem juz dosc tego ze ludzie nie zwracaja uwagi na innych, ktorzy w ich otoczeniu przebywaja. Czasami czlowiek dostrzega swoich znajomych tylko wtedy kiedy ich potrzebuje, jak wielu znas tego nie lubi - ale co niektorzy czasami mogli by sie zastanowic czy czasem tak wlasnie nie robia - ale jak zauwazylem dla nie ktorych jest to najwyrazniej za trudne...

Dobranoc wszystkim

arni : :
lut 20 2004 Slodki sen - co za tydzien byl. :]
Komentarze: 4

Czesc wam, ale mialem fajny tydzien, a teraz jestem tak padniety ze juz zasypiam. Juz dawno tak nie mialem by mi sie ziewalo z czestotliwoscia kilka razy na minute. Jak by mnie ktos teraz zobaczyl pomyslalby sobie ze miesiac chyba nie spalem, hihi. No wlasnie wracaja do tygodnia, mam jak mowilem bardzo ciekawy plan zajec - na uczelnie to chodze sobie wizytowo, w poniedzialek i piatek jedne zajecia, we wtorek 3 a sroda co druga wolna w czwartek wyklady na ktore praktycznie nie chodze. Totalny luz i niech mi ktos powie co ja mam robic na tej uczelni, bo w tym tygodni to sie duzo nudzilem, totalnie duzo, w poniedzialek to jeszcze jakos tam zlecialo bo pierwszy dzien, we wtorek jako ze pierwszy tydzien zajec prawie nie bylo, w srode wolne, w czwartek wolne, a w piatek jedne zajecia. I jak tu sie nie nudzic. Wiec jak to na studiach musialem sobie zajecie znalesc - dosc kosztowne.

A wiec we wtorek przeszlo pol dnia nie bylo pradu, wiec co mozna bylo robic ani komputerow, ani muzyki - nic kompletnie nawet telewizji nie mozna pogladac, wiec sie wysiedzialem u znajomych caly ten czas, na stancje chodzilem tylko cos zjesc. Pozniej wieczorem, dostalismy wiadomosc abysmy wpadli na impre do kumpli, no a jako ze wyniklo mala nie porozumienia, nie kumpili nam goscie zaopatrzenia, wiec posiedzielismy tak chwilke na sucho i sie zmylismy. W srode znowu nie bylo pradu wrrr, wiec zrobilismy u nas na stancji skladke i jak juz wczesniej pisalem zakupilismy sprzeta, wiec jakos czas zlecial. W czwartek dochodzilem do siebie - a raczej probowalem, bo popoludniu pojechalem ze znajomymi do baru i tak w dobrym towarzystwie od slowa do zartu caly wieczor zlecial przy piwie, heh. Ahhh te studia nie wiem jak ja to zrobilem ale w ciagu tygodnia przewalilem 90zl - jakos tak sie ta kasa rozplynela nawet nie wiem kiedy :(.

No a dzisiaj juz jestem w domu i nie wiem czemu ale strasznie padniety jestem, normalnie zywcem spie. Choc wydawalo mi sie ze sie wyspalem, a moze mi sie tak tylko wydawalo, juz sam nie wiem. Pogubilem sie w tym, a tak powaznie to ja juz wogole nie wiem o czym pisze, a za moment pewnie jak sie nie poloze to usne na tej klawiaturze. Pozdrowionka dla wszystkich i sorki ze mnie juz nie ma na necie. Ale wlasnie juz sobie smacznie spie - moze sie pojawie pozniej, a moze juz nie :P

arni : :