Archiwum sierpień 2005


sie 30 2005 Dlaczego tak jest – odpowie mi ktoś...
Komentarze: 0

Dlaczego w moim życiu związki mi nie wychodziły, znacie mnie wiecie że w życiu zawsze starałem się ze wszystkich sił, nawet ponad swoje siły by tylko nie zranić drugą osobę na której mi zależy, często pozwalałem innym się ranić bym tylko sam ich nie skrzywdził. Rok temu na wakacjach umawiałem się z pewną dziewczyną w pewnym momencie doszedłem do tego ze stwierdziłem ze na początku się nią tylko zauroczyłem ale nie potrafiłem jej powiedzieć tego więc czekałem spotykałem się z nią, byłem na każde jej zawołanie aż w końcu ona uznała ze chyba do siebie nie pasujemy ja oczywiście udałem ze jestem w szoku ze mną zrywa ale w głębi duszy się bardzo z tego faktu Cieszyłem ze w końcu się to skończyło i że jej nie zraniłem ;) Tak było zawsze ale po tamtych wakacjach się coś zmieniło a może się nie zmieniło, może to los zatoczył krąg, ktoś 8 lat temu dał mi nadzieje, ktoś kogo kochałem bardzo mocno i ufałem bezgranicznie – co prawda był to związek na odległość ale ufałem jej i bardzo ją kochałem ponad wszystko. Ona odebrała to dość brutalnie po pół roku naszego związku jak zadzwoniłem do niej kiedyś pięknego wieczora nie było jej byłą 22 wieczorem więc zadzwoniłem później nie było jej. Wiec jej mama powiedziała mi bym zadzwonił koło 23 i tak zrobiłem była w domu, a ja sobie zażartowałem ze „pewnie była z jakimś chłopakiem” i otrzymałem odpowiedz twierdzącą a do tego jeszcze dodała że nigdy mnie nie kochała a jak się spytałem jak to nie kochała przecież tak często mi to powtarzała a ona ze nigdy mi czegoś takiego nie powiedziała. Że nigdy mnie nie kochała i nie kocha że nigdy takiego słowa mi nie powiedziała ze ma chłopaka od paru dni który jest dużo starszy ode mnie itp. Itd. Byłem w szoku przez 2 lata zajęło mi pozbieranie się z tego zapomnienie wymazanie z pamięci tego winiłem siebie za to ze to przeze mnie że za słabo się starałem ze ją zawiodłem dwa razy ze nie dotrzymałem obietnicy rzucenia palenia oraz ze poszedłem kiedyś z kumplami na imprezę choć miałem zakaz hihi. Przez dwa lata próbowałem się z tego otrząsnąć przez 4 lata z nikim nie próbowałem się wiązać z kobietami flirtowałem ale zawsze z dystansem. Jak robiło się za ciekawie wycofywałem się bo bałem się że znowu mnie ktoś oszuka jak się zakocham. Trwało to długo aż się zakochałem w kimś. Było to dziwne, spotkaliśmy się pierwszy raz na dworcu PKP nie pamiętam już dokładnie jak to było ale chyba zagadała do mnie i jakoś tak się poznaliśmy. Zawsze się spotykaliśmy przypadkiem nie było to planowane i z dużym zaskoczeniem hihi. Ekstra nam się rozmawiało no i się w końcu zakochałem dałem się wciągnąć przez kumpla w narkotyki, na początku tak dla spróbowania, ucieczka od problemów w inny świat, świat gdzie ich nie ma, gdzie jest wolność i dużo szczęści (fałszywego szczęścia). W końcu kumpel (najlepszy jakiego miałem wtedy) powiedział mi ze sądzi ze ta panna tez w tym siedzi bo ma kubański styl ubierania się. Kiedyś kumpel zaprosił ją do nas (a właściwie jej koleżankę która miała ją przyprowadzić) hehe i był taki motyw ze one nim przyszły do nas się spaliły hihi no i my z kumplem tez co by się luźniej rozmawiało i dopiero jak je odprowadzaliśmy wyszło na to ze one długo się tym bawią. A ja z sercem zakochanym by się do niej zbliżyć zacząłem poważnie się bawić narkotykami bo to był najlepszy pretekst dla mnie by tylko być blisko niej. Było super trwało to pół roku i miałem gdzieś to ze co tydzień z innym gościem sypia, tolerowałem to bo ją bardzo kochałem – w końcu miedzy nami zaczęło się coś układać. Zaczęło się od tego ze wyciągnęła mnie do kościoła (bo kiedyś mi obiecała ze to zrobi) – bo ja byłem nie wierzący a raczej bardzo nienawidziłem tej wiary i kościół. Ona mi otworzyła wtedy pewne okno na ten świat – wtedy pamiętam że kazanie było właśnie na temat młodzieży poczułem się jak by było bezpośredni do mnie skierowane. Cały dzień spędziliśmy razem. A wieczorem wspólna podróż pociągiem, alkohol i narkotyki, mała imprezka u niej na stancji i zaczęło coś w końcu między nami się kręcić – było fajnie, ale wyjechała i wróciła z gościem a ja byłem załamany chciałem studia rzucić ale kumpel mnie od tego powstrzymał. Co prawda na jedna uczelnie chodziliśmy ale unikałem jej, nie potrafiłem na nią spojrzeć. Ponad rok później poznałem tez pewna dziewczynę ze swojej uczelni ale tego nie będę opisywał hihi. A później rok temu poznałem kogoś kogo bardzo kochałem To było piękne jak z bajki. Nasza pierwsza randka była cudowna mógłbym to opisywać w najdrobniejszych szczegółach zdanie po zdaniu, słowo po słowie, każdy najdrobniejszy szczegół, dotyk i pocałunki to było coś najpiękniejszego co mnie w życiu mogło spotkać, coś cudownego i się skończyło i nie wiem dlaczego – ona tak zdecydowała a ja nie miałem wyboru tylko się na to zgodzić. Co prawda walczyłem ale widziałem ze im bardziej się staram by to odzyskać tym bardziej ona cierpi i płacze ze ciągle to roztrząsam. Czasami zdarzy nam się spotkać ale nie mogę na ten temat schodzić czasami ona przypadkiem zejdzie ale szybko się wycofuje bo ją to drażni bo wiem że kochała mnie i ona też to wie i wiem już że ją to drażni bo czuje ze ona wie że popełniła wtedy błąd ale znam ją i nie przyzna się nigdy do tego. Jak czasami wpadniemy przypadkiem na siebie dalej widzę w jej oczach to jak na mnie patrzy inaczej niż kiedy mnie nie widzi – bo zaobserwowałem to kiedyś. Bo wie że mnie zraniła wtedy kiedyś się nawet o to spytała tak przypadkiem a ja się zapytałem czy na pewno chce usłyszeć moją odpowiedz, opowiedziała ze jednak nie ze wie hihi. No i tak sobie rozmawialiśmy a ona co jakiś czas zadawała mi pytanie „no a jak tam u Ciebie z tymi innymi sprawami” hihi a ja doskonale wiedziałem ze się pyta, że chce wiedzieć czy kogoś mam i zmienialem po prostu temat za każdym razem by jej nie odpowiedzieć. Od tamtego momentu jak zerwał ze mną spotykała się z chłopakami ale z nikim się nie związała, z nikim jej nie wyszło identycznie jak mi. A mimo to jak wpadniemy na siebie przypadkiem powstaje cos takiego ze ciężko nam się jest pożegnać. Zawsze a tu jeszcze cos a bo to a bo tamto hehe i jakoś tak dziwnie wychodzi dlatego ostatnio jej unikam hihi. Rok temu jak ze mną zerwała kazał bym jej obiecał ze nie przestanę szukać drugiej połówki, po miesiącu czasu jak mnie zobaczyła z pewna dziewczyna na mieście to był dla niej szok hihi – nie wiedziała w ogóle jak się ma zachować, speszona była jak diabli hehe i przeszła obok nas wpatrzona we mnie. Później z nią przez gg rozmawiałem i mówiła ze się Cieszy ze sobie kogoś znalazłem itp. Itd. I że z tą dziewczyna pasujemy do siebie i takie tam hehe a jak się zapytałem jej jak się jej ta dziewczyna podoba hehe to odpowiedziała ze nie potrafi ocenić bo nawet nie wie jak wyglądała hehe bo że nie zwróciła na nią uwagę hehe.

W zimie poznałem pewną dziewczynę przez net po jakimś czasie postanowiliśmy być w związku na odległość mieliśmy wspólne plany itp. W końcu zaczęło się coś psuć – przestała mi pewne rzeczy mówić itp. Itd. Zaczeliśmy się o byle pierdołę kłucić itp. W końcu wyszło ze mnie zdradzała hihi.

 

A teraz powrócę do pytania. Dlaczego tak jest – odpowie mi ktoś ?

Zależało mi na niej było fajnie, zrobiłem się zazdrosny i dzisiaj zrozumiałem to ze to była moja wina ze mnie zdradzała. Dlaczego bo zrobiłem się zazdrosny bardzo, przez to bym nie był zazdrosny zaczęła ukrywać pewne aspekty swojego życia dla mojego dobra. Ale jak coś wychodziło że coś ukryła, atakowałem ją i wychodziła z tego kłutnia – potrafiłem mocno ją zranić. Oczekiwałem by mi wciąż udowadniała i okazywała swoje uczucia do mnie a jak tylko nie robiła tego była kłutnia. Powiedziała mi kiedyś że jak by się ktoś pojawił w jej życiu nie potrafiła by mi tego powiedzieć by mnie nie zranić. Między nami zaczęło się psuć ona się spotykała z innymi nie mówiąc mi o tym bym nie był zazdrosny ja z tego powodu ze coś ukrywa przede mną raniłem ją. W końcu pojawił się ktoś kto jej dał „odrobinę ciepła, zamiast mojego bólu” wiec zaczęła mnie zdradzać i nie potrafiła mi powiedzieć o tym że jest ktoś bo nie chciała mnie zranić. W końcu ja nie wytrzymałem bo widziałem czułem co się dzieje i zerwałem z nią a ona z wielkim płaczem zadzwoniła do mnie i prosiła bym tego nie robił, powiedziałem jej ze już dłużej nie potrafię tak tego ciągnąć ze wiem ze ktoś jest w jej życiu a ona się wypierała ze nikogo nie ma itp. Itd. Wiec dałem jej szanse dałem się ubłagać następnego dnia to ona powiedziała ze zrywa ze mną hehe i ze to nie moja wina ze ona ma jakiś problem ze sobą i musi się z nim uporać ze z nikim się już nie zwiąże przynajmniej w najbliższym czasie, byśmy zostali na razie przyjaciółmi ze ona musi sobie pewne sprawy poukładać oki niech jej będzie kiedyś po miesiącu czasu łagodnie się do niej odezwałem po przyjacielsku (udając przyjaciela) i zacząłem delikatnie wypytywać powiedziała mi że ma gościa a jak się spytałem od kiedy powiedziała ze ponad półtora miesiąca. Wiec jej odpowiedziałem widzisz miałem jednak racje ze kogoś miałaś i ukrywałaś to przedemną a ona ze to nie prawda że poznała go dwa tygodnie po naszym zerwaniu hmmm tylko nie pasowało do tego to ze zerwała ze mną miesiąc czasu wstecz z nim chodziła od ponad połtora miesiąca a niby poznała go dwa tygodnie po naszym zerwaniu wiec jak tak zraniłem wtedy że już się słowem do mnie nie odezwała i dobrze jej tak. Kiedyś jak zerwała ze mną powiedziałem ze źle mnie potraktowała a ona ze wcale ze nie ze nic złego nie zrobiła więc powiedziałem jej że życzę jej z całego serca by trafiła na takiego gościa który ją potraktuje tak jak ona mnie a ona się wtedy wkurzyła ze źle jej życzę. Wiec napisałem jej jak Ci źle życzę przecież twoim zdaniem to co mi zrobiłaś nie było złe wkurzyła się na maxa hehe. Głubia panna z niej była – powiedział bym to ostrzej ale lepiej nie.

 

Dlaczego o tym pisze dzisiaj bo zrozumiałem ze w powyższym moje zachowanie – ze ta historia się powtarza – że jest ktoś na kim mi zależy a zaczynam postępować podobnie – za duże mam chyba wymagania, za dużo oczekuje i przez to powstają konflikty, przez to powiedziała mi że jak by się ktoś pojawił w jej życiu nie potrafiła by mi o tym powiedzieć, zraniłem ja wielokrotnie słowami – i ona stwierdziła ze może się „znaleźć ktoś kto jej da odrobinę szczęścia zamiast mojego bólu i odejdzie”. I wrócę jeszcze raz do pytania „Dlaczego tak jest – odpowie mi ktoś ?”. Nie chce by historia się powtórzyła nie tym razem, mam za dużo do stracenia. Nie NIE NIE – pomocy jak to powstrzymać co mam zrobić by to nie zniszczyć ?

 

arni : :
sie 20 2005 Goodbay
Komentarze: 2

Za oknem pejżarz malowanych chmurek, niczym farbki ciemnego błękitu rozlane na jeszcze ciemniejszym niebie, w oddali blask księżyca wyrazistego, spoglądającego z góry na ten chory świat. Który wciąż goni w pośpiechu do przodu, wciąż starając się wyprzedzić czas. Ale gdy zatrzyma się czas, to chyba już nie będzie nas. Mam już 1/3 życia za sobą, zawsze chciałem w życiu coś osiągnąć do czegoś dążyłem, choć bardzo wiele w życiu przeżyłem, wiele cudownych i przykrych chwil. Czasami mam dość załamuje się ale to wszystko nie tak bo kiedy się ktoś mnie pyta, „Jeśli miałbyś okazje zacząć życię od nowa to co byś zmienił w nim ?”. I moja odpowiedz zawsze ta sama nic, kompletnie nic nie chciałbym w nim zmieniać bo jeśli zmieniłbym je to nie byłbym Ja. Drugie pytanie „nawet tych złych chwil nie chciałbyś wykreślić ze swojego życia”. Nie ma szans nigdy, dzięki nim jestem taki jaki jestem. Wiele mnie nauczyły i wiele wyniosłem z tego rad. Jeśli miałbym swoje życie przeżyć jeszcze raz to właśnie dokładnie tak jak do tej pory. Dlaczego ? bo mimo smutku, cierpienia i łez to jestem właśnie ja, to jest moje Ja. Przeżyłem wiele pięknych lat. Choć przeszłość czasem dobija mnie to mimo to bardzo kocham ją. To co się stało tak widocznie miało być, taki był mój los. Choć co prawda zawsze będę chciał osiągnąć to czego mi w życiu brakowało i choć moje lata mijają pewnie tego nie osiągnę no ale cóż nie wolno poddawać się. Przecież ten cały świat wcale nie jest tak okrutny jakim go tworzymy. Jest piękny, ludzie są wspaniali i chce przeżyć swoje życie należycie, niekoniecznie mając przy boku kogoś (własną rodzinę itp.). Po prostu chce żyć nie chce by ten czas tak szybko biegł. Chce jak najdłużej przeżyć to życie nawet jeśli miałbym być sam. Kiedyś mi bardzo zależało na tym by się z kimś związać itp. Teraz już mi nie zależy – jak do tej pory biegłem za miłością tak teraz nie robię nic. Pamiętam jak na tamtych wakacjach nonstop się z kimś umawiałem, chyba nawet tu kiedyś opisywałem jak przypadkiem wypadły mi dwie randki jednego dnia hehe :). Było fajnie tak wyjść sobie z kimś pogadać, a teraz mi się już nie chce. Tzn. nie ze nie chce mi się gdzieś wyjść bo owszem jak najbardziej uwielbiam spacery – a odkąd się przeprowadziłem to często spaceruje hihi. Ale chodzi o to ze nie chcę poznawać kolejnej osoby która okaże się taka sama jak inne które do tej pory poznawałem albo jeszcze gorsza hihi. Heh pewnie niektórzy będą na mnie źli ale dużo się nauczyłem jak postępować z ludźmi od mistrzów tego fachu czyli kobiet. Zmieniłem się – w moim życiu zawsze jakieś zmiany były, to jest właśnie moje Ja. Poznałem ostatnio przesympatycznych ludzi – nonstop ciagle zartujemy i nabijamy się z czegoś coś wspaniałego hehe ponoć jestem jak kameleon zmieniam wcielenia hihi :) Kiedyś taki nie byłem nauczyłem się tego od kobiet dlatego może to jest brutalne z mojej strony – ostatnio się spotkałem z tym ze pare osób mi powiedziało ze jestem przesadnie do słowny ze czasmi po prostu przegnę ze zrobiłem się bardzo wymowny hihi. Przez co czasem ranie innych mowiąć bolesną prawdę i choć wiem ze ranie to mimo to, robię to – dobijam ludzi do końca. Dlaczego ? bo co się będę cackał ze mną się nikt nie cackał – po co mam dawać komuś szanse i czekać aż go życię nauczy wystarczy ze ja to zrobię może się w końcu opamięta. Zawsze mnie drażniło to ze kobiety wybierają przebierają w tych facetach a bo to a bo tamto itp. W ogóle tematy damsko meśkie mnie zawsze drażniły – jakie to śa okropne kobiety albo faceci itp. Ale jak to ktoś znajomy mi powiedział, kobiety są okropne dla facetów bo się tego nauczyły od facetów, a faceci są okrutni dla kobiet bo się nauczyli tego od kobiet. Czyli błędne koło zaczynamy we wczesnej młodość z miłością z poznawaniem drugiej osoby. Za szybko wszystko się dzieje przez co w wieku 20 lat większość z nas nienawidzi tego życia i kobiety facetów a faceci kobiet hihi. Dążymy do samodestrukcji. Pomyślcie przez chwile nad tym dlaczego ludzie dawniej szli na dyskotekę poznawali się i druga czy trzecia osoba w ich życiu to było małżenstwo. A w dzisiejszych czasach nim dojrzejemy do tego by w tak poważnym związku z kimś być – znienawidzimy cały rodzaj ludzki i będziemy woleć jako wolne jednostki żyć bez zobowiązań bez przywiązania do drugiej osoby. Ja stwierdziłem ze od życia mi się coś należy, skoro kobietom wolno tak przebierać w facetach to mi też wolno i już nie owijam w bawęłnę, jeśli kogoś poznaje i chce się ta osoba ze mną umówić a nie jest moja wyśniona księżną mówię sorry nie ma szans. Możemy się przyjaźnić ale nic więcej – bo chce mieć swój skrawek nieba dla siebie nie dzielić go z kimś kto nie jest tego wart. Życie jest brutalne. Trzeba pogodzić się z tym a nie ciągle walczyć, po co walczyć w pojedynkę to jak walka z wiatrakami skoro nikt nie chce zmieniać się nie chce życia zmieniać to ja nie będę go sam zmieniał nie ma szans. Tak właśnie sobie powiedziałem nie ma żadnych szans – szans było do tej pory sporo – nikt nie chał ich wykorzystać więc teraz mowie wam goodbay.

arni : :