Archiwum 15 lutego 2004


lut 15 2004 No i koniec juz.
Komentarze: 5

Czesc Wam, musze sie z wami pozegnac narazie, choc jeszcze jestem to dzis wieczorem wyjezdzam, wracam za piec dni. A puki co to to bede kolo 17:h w domu i do prawie 20:h, jak by co. Dzisiaj caly dzien sie szykuje do wyjazdu, wiec nie mam zawiele co pisac. Powiem tylko ze nie moglem sie doczekac az pojade na ta uczelnie (az sie skoncza te ferie) i sie od tego wszystkiego oderwe, ale teraz kiedy przyszedl ten dzien, dzien wyjazdu, nie chce mi sie jechac. Ale wszyscy juz powoli wyjezdzaja, wiec na mnie i pora przyjdzie. Do zobaczenia wszystkim w Piatek, nie powiem o ktorej bede bo sam nie wiem, jeszcze rozkladu dobrze nie znam, wiem ze jest beznadziejny bo nie mam ani jednego dnia wolnego jak to bylo w poprzednim semestrze. Wiec mozna sie mnie spodziewac albo gdzies kolo 17 albo po 20. Nie wiem jak ja wytrzymam 5 dni bez netu - znowu sie do niego przyzwyczailem. No to Pa wszystkim.

I wiecie co wam powiem dzisiaj sie przekonalem, ze tak naprawde to mnie rodzice nie znaja. Ciagle cos odemnie chca i ciagle sie o cos przyczepiaja, ale nie potrafia mnie zrozumiec i w ogole nie sluchaja tego co mowie. A chca bym ja ich sluchal, heh. Np ostatnio powtarzalem matuli chyba z piec razy jak nie wiecej ze kumple przyjada 21 na koncert do Sanoka, a ona przychodzi i sie mnie pyta czy dzisiaj jest ten koncert wrrrr. Jest w moim domu wiele takich sytuacji bo jak ja cos mowie oni przytakuja a wogole tego nie sluchaja - a pozniej sie mnie czepiaja dlaczego im nie powiedzialem. Ale rodzicow chyba sie nie da zrozumiec. Coz trzeba sobie jakos dawac rade i isc do przodu, zyc - a nie ciagle sie tym gnebic, moze wkoncu kiedys na to wpadna i przestana mnie obwiniac - oby tylko nie bylo za pozno. Ale narazie mam za dobry nastroj by sie tym martwic. Pozdrawiam wszystkich. Trzymajcie za mnie kciuki bym zdal ten durny Angielski.

arni : :
lut 15 2004 walentynki i po walentynkach :]
Komentarze: 2

Mialem cos dopisac do tamtej notki, ale poniewaz juz zawiera komentarze nie chce mi sie jej zmieniac. Wobec tego napisze nowa. A wiec myslalem ze ten dzien bedzie doniczego, bo tak sie zaczynal zostalem wyrwany z dosc krutkiego snu - telefonem od kumpla ze jutro wpadna kolo 20 do mnie i czy zabieram sie z nimi na uczelnie - no i jak mozna tu odmowic - zwlaszcza ze na pociagu mnie wyniesie taki sam koszt (a dotego pociagiem bym jechal dwa razy dluzej), tylko ze musze zrezygnowac z alkoholu podczas podruzy. A mialem takie plany by sobie w pociagu siasc z kumplami i wypic piwko albo dwa heh i po planach.

A wiec nie dokonczylem wstalem dzisiaj no i zjadlem sniadanie posiedzialem 2 godzinki przy kompie (wyslalem kolezance kartke urodzinowa - bo dzis jej urodzyny byly - mowie o 14 lutego) i tak jakos zmeczony sie czulem wiec sie polozylem znowu spac i przespalem pol dnia moze i dobrze - bo to wkoncu walentynki, a nie chcialem by mnie to jakos dotlko - to ze jestem sam. No wiec jak wstalem siadlem chwilke na komputerze wpadlem na pomysl by sobie nastroj poprawic wysylajac do najblizszych znajomych kartki (mam nadzieje ze nikogo nie pominelem). No bo wiedzialem ze oni tez (wiekszosc) nikogo nie ma i milo im bedzie jesli dostana cos, ze poczuja ze ktos jest kto o nich pamieta w tym dniu. Dlatego tez jak to ja nie moglem pojsc na latwizne i kazdemu wyslac jedna i taka sama wiazanke, siadlem i kazdemu cos z glebi duszy napisalem, by odebrali te slowa powaznie a nie jak seryjna produkcje. No i pozniej sie czyms zajelem pogadalem z ludzmi, no a skrzynka moja wciaz pusta byla. Wtedy sobie pomyslalem co z tego mam ze ja o ludziach pamietam a oni o mnie nie - ale naszczescie sie doczekalem, bo pozno ale pozno prawie kazdy mi cos odeslal. Co jest bardzo mile z ich strony. I ludzie o mnie tez pamietaja, choc nie mialem ochoty z nikim dzisja rozmawiac na gg, to wystarczylo ze przelaczylem sie na status dostepny. A zaraz sie pojawili - wyobrazicie sobie, juz dawno tak nie mialem zeby z osmioma osobami na raz rozmawiac, heh.

Dzisiaj, teraz jestem bardzo szczesliwy - wlasciwie caly wieczor jestem szczesliwy, bo od jednej malej kartki (nie wiadomego pochodzenia) na skrzynce wszystko sie lawinowo zaczelo. Kazdy w jakis sposob przyczynil sie do mojego szczesci, niektorzy kartkami inni slowami, jeszcze inni gestami. Jednak walentynki to nie taki straszny dzien (przynajmniej ten jeden raz w zyciu tak mysle). Moze inne dni tez nie sa takie zle, tylko trzeba sie otaczac przyjaciolmi. A tych ostanio mi brakowalo, nie wiedzialem ze przyjaciele potrafia byc tak mili i odwdzieczyc mi sie za to wszystko co staram sie zawsze dla nich robic. I to chyba dzieki wam zaczynam ostatnio takie notki pisac. Wrescie sie sprawdza powiedzenie "Bo tak wiele mam ile sam innym dam" i obyscie moi przyjaciele wytrwali przy mnie. Wiem ze mam duzo problemow i zdarza mi sie przez to was meczyc swoim zachowanie - wiec prosze o wybaczenie, ze tak robie. Ale ostatnio zaczynam odczuwac ze moje zycie sie dosc pozytywnie zmienia od ostatniej rozmowy (12.02) z dwom wspanialymi kobietami z Sanoka - pozdrawiam was serdecznie i nie wiem jak wam mam dziekowac - za to ze jestescie.

PS. Dziekuje wszystkim ktorzy przy mnie sa kiedy tego potrzebuje i wspieraj mnie, ze taki dzien (samotny i smutny) potrafia dla mnie przemienic w piekny i pogodny. Dlatego ja tez jesli tylko moge bede dalej staral sie wam pomagac. A teraz juz pujde spac - rano trzeba wstac, powoli sie szykowac do wyjazdu (oj bede mial duzo rzeczy do zabrania - bo wszystko przywiozlem). I na marginesie chce wyjasnic ze choc jest tak pozno i juz dzisiaj jest 15 a nie 14, to ja choc tak pozno swoje wszystkie notki pisze to traktuje to jak (opisujac wszystko) jak dzien poprzedni - czyli w tym przypadku 14 lutego.

arni : :