maj 18 2005

Oczy pełne łez.


Komentarze: 3

Oczy pełne łez. 18.05.2005 22:00

Znów mam oczy pełne łez,

moja nadwrażliwość niszczy mnie.

Po moich policzkach spływa deszcz.

Krople łez zatapiają oczy me.

Serduszko coraz mocniej boli mnie.

Już nie boli mnie to, co ktoś zrobił mnie.

Boli mnie to jak wszyscy zawsze ranili mnie.

”Czas leczy rany” leczy? Lecz nie mnie.

Czas tylko niszczy mnie.

Z każdym złem tylko coraz mocniej boli mnie,

coraz wiece łez.

Czasami tak bardzo umrzeć chce.

 

Przestałem już we wszystko wierzyć, wszystko na tym świecie straciło dla mnie jakiś sens, nie wiem w ogóle co ja tutaj robię przecież nikt mnie nie potrzebuje. Jak by mi się kiedyś coś stało chciałbym abyście wiedzieli ze to przez ludzi przez społeczeństwo, przez to co mi ludzie zawsze zrobili, jak mnie wielokrotnie zranili. Może jestem za bardzo nadwrażliwy za dużo rzeczy sobie biorę do serca ale to nie znaczy ze inni mogą być bezkarni, ze nie starają się nawet być ostrożni by mnie nie zranić. Po co mają być ostrożni, po co się męczyć i użerać z kimś kiedy najłatwiej jest wziąć nóż i wbić go komuś prosto w serce. A na moim sercu jest już setki blizn. Dlaczego ludzie twierdza ze czas leczy rany – bo moich nie leczy zabliźnia je tylko ale jak ktoś nawet delikatnie zrani mnie to całą przeszłość powraca i to tak bardzo wtedy boli mnie :(. Im więcej mam lat tym więcej na moim sercu pojawia się zabliźnionych ran – wystarczy ze ktoś lekko draśnie mnie a wszystkie zaczynają krwawić. A im więcej ich tym coraz mocniej boli mnie. Jak kiedyś nie potrafiłem płakać tak ostatnio zdarza mi się coraz częściej. Mój organizm już czuję ze nie wytrzymuje tego wszystkiego, już to czułem rok temu ze mój organizm bardzo wyniszczony jest, a ostatnio zaczynam się czuć jak wrak – już mnie czasami przestaje obchodzić to co mnie otacza. Wiecie co czasami mam wrażenie ze moja psychika powoli załamuje się, za duży ciężar już dźwiga. Człowiek to nie guma, wyobraźcie sobie ze psychika człowieka to sznur zawieszony miedzy dwoma krawędziami przepaści, z każdym doświadczeniem życiowym cos jest odkładane na tym sznurze, ja właśnie czuję ze mój sznur pod naciskiem tak ogromnego już ciężaru powoli urywa się, a ostatnio sadząc po tym co się z moim organizmem dzieje przy właśnie przechodzeniu tzw. dołka. Mam wrażenie ze niedługo urwie się – a ja nie wiem czy jestem w staniej wytrzymać to – raz mi się udało, ale teraz jeszcze trudniej jest. Bo więcej tego jest. Może to i lepiej może tak ma być – każdy z nas w życiu ma jakiś cel może moim jest właśnie cierpieć, przyjmować od innych ból, być ranionym niczym Hiob. I może pisana jest mi śmierć. Może kiedyś na innym świecie (jeśli taki jest) zostanie mi to wynagrodzone. A może Bóg zesłał mnie na ziemie jako przykład dla innych, może mam znosić ból cierpieć i pokazać ludziom jak potrafią człowieka wyniszczać by opamiętali się i może to wszystko zostanie docenione po śmierci mej. Niczym artyści którzy dopiero po śmierci zostali przez ludzi docenieni. Może jak ja umrę to ludzie docenia to ze człowiek bardzo kruchy jest i bardzo łatwo zranić go a nawet zabić, nie uczynkiem a słowem i gestem. Bo ludzie chyba zatracili się – zapomnieli o tym ze ból psychiczny mocniejszy jest od fizycznego i trudniej rany psychiczne jest wyleczyć, wiem zaraz ktoś wyskoczy z tekstem ze mylę się nie, nie mylę się moi kochani, ja wiem o tym ze wy wiecie o tym ze rany psychiczne bardziej bolą dlatego staracie się ich unikać, ale pomyślcie nad tym wiecie jak to bardzo boli mieć zraniona psychikę wiec przyjrzyjcie się temu jak innych to musi boleć kiedy ich ranicie. Nie myślcie tylko o sobie nie jesteście na tym świecie sami, ja szczerze nie chciałbym się dowiedzieć ze raniąc kogoś ta osoba odebrała sobie życie przez to. Dlatego wiem jak to boli i staram się być ostrożny staram się nie ranić tak jak mnie ludzie wielokrotnie zranili, choć czasami owszem jak jestem zły zdarzy mi się kogoś zranić ale w końcu szybko się opamiętam i przeproszę. Ale was (przynajmniej większość) i tak to nic nie obchodzi, ja mogę pisać i mówić na ten temat dużo wy sobie to tylko na chwilkę weźmiecie do serca a później o tym zapominacie i macie to gdzieś i dalej postępujecie tak jak umiecie najlepiej tak jak dla was jest najwygodniej.

arni : :
Dotyk_Anioła
22 maja 2005, 20:08
Uśmiechnij się... Popatrz ile szczęścia jest wokół...
19 maja 2005, 11:20
nie jesteś sam, nie tylko ciebie ranili, ale to nie powód żyby w sobie sie zamykać i w tym bólu trwać, może lepiej wyjść do ludzi, uśmiechnać się, popatrzec w niebo, ptaków posłuchać??? po co zatracać się w tym smutku??? co cię nie zbaije to cie wzmocni - wierz mi, ze nie raz chciałam nałykać się czegoś i popić jakimś winem czerwonym. ale po co? to nie byłoby wyjście. nadal nie jest łatwo, ale beznadziejnie też nie. bo coś drgneło. słuchaj, ja ciżyczę jakiegoś kopa w dupę, takiego drgnięcia, zeby ten smutek sobie poszedł w siną dal - wszak co za dużo to nie zdrowo ;o)
19 maja 2005, 11:05
Wiesz co każdego ktoś zranił kiedyś, każdy kiedyś spotka swoje szczęście, masz po co żyć i jestes potrzebny, ja to wiem...więc nie pisz takich rzeczy...Pozdrawiam, 3maj się....:)

Dodaj komentarz