sie 10 2004

Jakos leci


Komentarze: 6

Przeszlo mi jak przechodzi zima i nastaje po niej wiosna, szybko mi przeszlo bo sie w niej nie zakochalem i nie zranila mnie, zranil sie bardziej sam tym ze znowu mi cos nie wyszlo w zyciu i ze liczylem na to bardzo ze to jest to. Ale chyba to nie jest to, ja poprostu chyba nie wiem co jest czym juz. Dlaczego tak mam ze jak jest jakas kobieta z ktora moglbym byc szczesliwy to cos mi nie pasuje i ja odsuwam od siebie. A jak ktos sie pojawia ktos bardzo bliski memu sercu, ktos z kim chcialbym cale zycie spedzic nie wychodzi mi nic. Ciekawe jestem jak dlugo bede sie tak meczyl bez milosci - to takie trudne. Ale jakos musze zyc nie podawac sie ciagle walczyc i stawiac czola problemom. Ponoc ludzie ktorzy dobrze mnie znaja uwarzaja ze jak jestem szczesliwy sam sobie wyszukuje problemow - widocznie tak jest, ale dlaczego nie wiem moze lubie problemy, moze tak mi sie lepiej zyje, przez wiekszosc mego zycia ciagle je mialem i chyba tak sie moje ja wyksztalowalo ze ich szukam. Wiecie co mnie najbardziej dobija na wakacjach to ze gdy za oknem jest piekna sloneczna pogoda nie mam z kim gdzies wyjsc, pospacerowac. Szkoda ze nie mam takich kolezanek co by mnie z domu wtedy chcialay wyciagnac, co by mi nie odmowily. Ale widocznie takie jest to moje zycie ze nie zasluguje na odrobine szczescia (milosci). Czasami sie zastanawiam dlaczego tak jest, kiedys przez tyle lat nie rozumialem tego i wszystko na Boga zwalalem ale mi przeszlo, juz tak nie robie chce sie jakos nawrocic, ale mi ciezko bo przez te lata kiedy sie od niego odwrocilem nauczylem sie czegos co mi nie pozwala pewnych spraw chrzescijanskich zrozumiec. I czasami mnie wkurza zachowanie ludzi w kosciele - ze tak slepo wierza w cos co wogole moze nie istniec - moze kiedys sie u mnie to zmieni moze ja sie naucze tak wierzyc i moze ktos nie bedzie mogl na mnie patrzec ze tak slepo w to wierze. Powiem wam ze mimo wszystko cos w ludziach wierzacych jest, cos ich trzyma w kupie, ja kiedys dopuscilem sie czegos, przez co przez wiele lat sadzilem ze jestem potepiony (bo tak bylo na religiu mowione ze ludzie tacy sa potepieni) - ale ktos mi na tych wakacjach powiedzial ze wcale tak nie jest ze Bog jest milosierny i nie moglo by tak byc - tyle moze na dzisiaj - czuje sie dzisiaj owiele lepiej ;)

arni : :
outside
11 sierpnia 2004, 13:06
ojjj szkoda ze cie nie znam w realu... na bank wyciagalabym Cie z moja kumpelka w te sloneczne dni....ze pozniej mialbys juz nas dosyc :P;) wiec uwazaj co mowisz ;) a z wiara jak to z wiara....sa wzloty i upadki :D
agusia z blog_agusi
11 sierpnia 2004, 10:38
bog naprawde ma ingerencje w nasze zycie tylko czasami w duzej a czesciej w malej mierze, to ze zyjesz juz jest hjego ingerencja, a co do osoby z kotra mozna by chodzic na spacery, tez ie mam takiej
11 sierpnia 2004, 10:14
Hehe nie martw sie nie mowilem ze jestem nie wierzacy wogole - wierzez w Boga ktory stworzyl to wszystko ale ktory nie ma ingerencji w nasze zycie ;) (ale ostatnio troszke sie to u mnie zmienia z ta wiara - przekonuje sie do pewnych rzeczy w ktore dawniej nie wierzylem) ;)
11 sierpnia 2004, 07:23
Mnie też często mówiono że komplikuje sobie życie... może to i prawda... a co do Boga, tego że ślepo wierzymy... a zastanawiałeś się kiedyś skąd wziął się człowiek? pewno wytłumaczysz to sobie jakos naukowo, że jakieś żyjatko ewoluowało, no tak ale skąd wzięło się to żyjatko? powstało razem z ziemią.. pewno pomyślisz... Niby racja, ale skąd wzięła się ziemia? Mawiają że z wybuchu... Ok też tak mogło być ale skąd się wziął ten wybuch??... a nie pomyslałeś kiedyś że ktoś musiał\"zrobić\" ten wybuch... a może to był misternie ułożony Boży plan. Mnie to stwierdzenie pozwala wierzyć. Nie księża, nie odprawianie tych całych sakramentów, ani nic z tych rzeczy... tylko takie przemyślenie, jak sie glębiej zastanowie :)
10 sierpnia 2004, 23:44
Często tak jest, że ludzie sami szukają sobie problemów. Robią to, bo... no właśnie - dlaczego? :) Po prostu tak jest. Nie tylko Ty jesteś samotny, hehe, nie tylko Ty szukasz miłości:) Wiem, że to nie pocieszenie, ale może pocieszy Cię fakt, że są ludzie, którzy nie zaznali nawet namiastki bliskości, miłości czy czułości:) A jeśli chodzi o wiarę... to nie chodzi o ślepą wiarę w to, co mówi ksiądz. To chodzi o to, żeby do wszystkiego powoli przekonywać się i dochodzić samemu. Szukać prawdy według własnego sumienia. Próbuj i nie poddawaj się:) Powodzenia:)
http://www.blogi.pl/blog.php?blo
10 sierpnia 2004, 22:13
cierpliwosci:) / z doswiadczenia.../

Dodaj komentarz