paź 20 2004

Dlaczego warto żyć?


Komentarze: 6

No i sami widzicie nie rozumiecie mnie kompletnie, ja się nie boje śmierci, wszystko to co podaliście dla mnie nic albo niewiele znaczy. Piszecie ze kogoś kochacie więc was to trzyma przy życiu – ja nie mam kogo kochać więc ten problem mam z głowy :). Perspektyw na leprze jutro nie mam bo nie wierze w to ze może być lepiej niż jest. – przez tyle lat nie było dobrze to dlaczego miało by się to zmienić, trzeba zaakceptować to ze życie już takie jest i nie ma co marzyć ze może być lepiej – zawsze jeśli jest w miarę dobrze to może być tylko gorzej. InnaM wiara w co ?? – mówisz o wieże w Boga, tego właśnie nigdy nie potrafiłem pojąc ze ludzka wiara w niego trzyma przy życiu – nigdy tego nie rozumiałem i pewnie nie zrozumie dlaczego tak jest.

Hehe wypowiedzi Kama poświęcę troszkę więcej miejsca hihi. A wiec tak bo jesteś kobieta hihi fajny powód – ale akurat ja też kocham ten świat – bo jest cudowny, tylko życie i ludzie są do bani. Owszem święta mają ten czar – choć raczej nigdzie na święta nie jeździłem – ale czasami lubię jeździć do rodziny. Choć nie zawsze mam z kim pogadać to jest to ta fajna atmosfera hihi – dziki Ci za ten komentarz dla Ciebie się specjalnie uśmiechnę raz :)

 

Mnie przy życiu właściwie tysiące razy nad tym rozmyślałem i nie wiem co mnie przy nim trzyma tak do końca, kiedyś sobie obiecałem ze będę żył póki rodzice moi żyją – ale czasami się zastanawiam czy to nie był błąd, kiedy z rodzicami praktycznie w ogóle nie rozmawiam – bo jedyne co oni potrafią to w bardzo umiejętny sposób znęcać się nademną psychicznie, obarczać mnie problemami którym nie jestem nić winnien. Przez takie ich podejście w młodości często myślałem ze oni mnie w ogóle nie kochają i czułem się jak bym był wszystkiemu winny i myślałem nie raz ze tylko im przeszkadzam że nie jestem w ogóle potrzebny w tym domu ani światu. Teraz sytuacja się nieco zmieniła, choć mój tato jest na pomostówce a moja mam na rencie, to wszystkie problemy związane z kasa to moja winna, moja winna ze mam jest na rencie i nie ma za co rachunków placic, moja wina ze studiuje dziennie i mieszkam na stancji a to kosztuje, moja wina ze nie pracuje (bo w moim rejonie ciężko o prace), moja wina ze rodzice są zmęczeni, zawsze jestem wszystkiemu winny – kiedyś jak się z rodzicami pokłóciłem matula powiedziała mi wprost ze lepiej by było jak by mnie nie było, jak bym zdechł, umarł, przepadł. Ktoś mi pewnie zaraz wyskoczy z komentarzem a wiesz jak była zdenerwowana i tak powiedziała, no i mi by pasowało przyznać rację, szkoda tylko ze od skończenia szkoły podstawowej bardzo często to słyszałem po kilka razy w tygodniu. Wiecie jak bardzo czasem chciałbym wrócić do szkoły podstawowej, początku średniej – wtedy życie jest takie proste nie ma się tylu problemów i wszystko jest takie łatwe, w domu ma się problemy z rodzicami ale tylko dlatego ze się samemu je stwarza hihi. Najgorsze jest to ze nikt prawie tego nie docenia co ma. Współczuje wam jak będziecie mieli te 20 lat pójdziecie na studia bądź nie – może wtedy będzie już dla was łatwiej niż jest teraz. Co prawda szkoda ze tylko kobiety czytają mojego bloga bo w tym momencie mnie nie zrozumiecie w ogóle. Wy jako kobiety macie całkiem inne życie. A Faceci maja inne. Ja po skończeniu szkoły średniej poszedłem na studia (bardzo mało moich kumpli tak zrobiło – bo nad zwyczajniej nie było ich stać. Mnie też nie było stać ale moi rodzice płaca za moje studia i to jest najgorsze. Bo w większości rodzin tak jak w mojej na pewno jest cos takiego, podejście rodziców, to są ich pieniądze więc nie mogę robić co mi się podoba, dają mi tyle i tyle na tydzień i to ma wystarczyć a najchętniej to dali by mi jeszcze mniej i jak po tygodniu czasu przyjeżdżam do domu i okazuje się ze nie mam grosza poszło w pięć dni te 40-50zl to teraz jest pytanie na co to poszło. I oni nie rozumieją tego ze większość tych pieniędzy straciłem na jedzenie i dojazdy – ich zdaniem jako ze obiady dają mi z domu to przepiłem te pieniądze no i krótko mówiąc w każdy weekend mam wojnę w domu. No ale sami sobie policzcie 10-15zl dojazd tam i powrotem, na śniadanie i obiad musze coś jeść (na ogół kupuje wszystko najtańsze więc tracę raptem te 15zl. No i zostaje mi te ok. 20zl na inne rzeczy. Za 20zl to jest raptem parę piw i dwie paczki papierosów :(. Do domu przyjeżdżam i jak mówiłem mam wojnę o to ze tracę pieniądze, że mój ojciec w moim wieku już pracował a ja nic nie robię, że nie mają ze mnie żadnego pożytku bo siedzę na tych studiach i nie mam kiedy nawet im pomóc itp. itd. Jednym słowem nie mam w domu Ciekawej sytuacji. Druga sprawa od wiele lat jestem na cos chory i musze się ciągle na to leczyć a to troszkę kosztuje i dlatego czasami pisze ze umieram z każdym dniem – bo wątpię żeby ktoś chciał się ze mną zamienić i wycierpieć tyle co ja nieraz Cierpię – jeśli ktoś z was miał poważne zatrucie rzełądkowe i twierdzi ze nie życzył by tego komuś (pomyślcie sobie ze ja prawie na co dzień miewam takie objawy czasami mam tak mocne skurcze rzełądka ze wyprostować się nie mogę, przy chodzeniu czuje mocny bul rozrywający mi wnętrzności w środku, do tego dochodzą tak mocne bule głowy ze z łóżka czasami się podnieść nie mogę – dostaje zawrotów głowy i zamroczenia, przez nadkwasotę kilka razy w nocy o mało się nie udusiłem itp. itd.)  to niech sobie wyobrazi ze ja tak mam już przeszło 4 lata. A co Do wiary, to zawsze Boga za to wszystko obwiniałem – przykro mi ale tak niestety było. Wymieniłem tylko i omówiłem dwa problemy – rodziców i zdrowia. A Tych problemów mam jeszcze masę innych wiec tak naprawdę dużo się zastanawiam nad swoim życiem i jakoś nie potrafię znaleźć powodu który mnie trzyma przy życiu :/

 

Jakoś nikt mnie z was nie przekonał ze warto żyć i po co żyć. Dlaczego nie lepsza by była śmierć, jeśli trzeba potraficie kogoś ocenić z góry, skrytykować, albo wjechać komuś na psychikę ze źle postępuje itp. Ale kiedy ktoś zadaje proste pytanie to nie potraficie udzielić na nie sensownej odpowiedzi. Na tym właśnie polega różnica miedzy większością z was a mną, ze co niektórzy są święcie przekonani ze mnie rozumieją a w ogóle mnie nie rozumieją i tylko denerwują.

 

PS. A mimo to jacy są moi rodzice to są wyjątkowi tylko ich mam i nie zmienię tego jacy są musze się nauczyć to akceptować – i kocham ich mimo tego co mi robią czasem, ale wiem ze robią to nieumyślnie – taki już mają charakter.

arni : :
outside
21 października 2004, 20:00
\"... i tak warto zyc...\" ;)
21 października 2004, 17:25
Wiara w Boga, ale nie tylko. Wiara, że może jednak znajdę kiedyś jakiś cel w życiu. Może mamy jakąś misję do spełnienia?
kama
21 października 2004, 13:14
ooooj,biedny,maly chlopczyk....nie starczy tu miejsca,zebym ci wszystko napisala co mysle o twoim podejsci do zycia!rozumiem ze moze tak myslisz,ale nie rozumiesz,ze wszyscy ci ludzie co czytaja twojego bloga chociaz troche cie lubia,a sa i tacy dla ktorych jestes kims wyjatkowym....nie rob z kazdego wroga.moje zycie tez jest ciezkie,sama musze sobie radzic jakos,ale robie wszystko aby kazdy dzien byl choc troche szczesliwy. i chociaz ciesze sie ze jestem kobieta,to nie wyobrazam sobie zycia bez mezczyzn. zapraszam na swieta do mnie.....jesli chcesz poznac ta magiczna atmosfere.... zaluj,ze nie wierzysz.....!!!
hyrna
21 października 2004, 13:03
Ja widocznie mam ZUPEŁNIE INNE podejście do życia niż Ty. A skoro Twoje życie Ci nie pasuje i nic Cię praktycznie przy nim nie trzyma, to może powinieneś z nim skończyć? :-/
21 października 2004, 09:31
Masz rację... wogóle Cię nie rozumiem w pewnych sprawach, pozatym nic innego nie jestem w stanie napisac, bo ledwo siedzę, brzuch mnie boli... i wuiem że to pewno nic w porównaniu do twojej choroby... ale ja jestem bardzo wrażliwa na ból :(
21 października 2004, 02:55
pomysle nad ta notka , moze jutro bede miala cos sensownego do napisania ... a narazie Ciebie pozdrawiam i zycze dobrej nocy :*

Dodaj komentarz