Archiwum luty 2004, strona 1


lut 18 2004 Chwilowy powrot :]
Komentarze: 2

Witam, po krotkiej przerwie nie bylo mnie kilka dni, ale jestem wpadlem na chwilke na necik. Tak pogadac z przyjaciolmi. Z anglika nie bylo goscia wiec nie bylo zdawki :(. Mam ekstra beznadziejnie plan ulozony, kazdego dni idzie sie zanudzic :( do tego tylko srodek tygodnia wolny wrrr. Ale jest spoko zaraz spadam na stancje - kumple sprzet mieli zakupic - trzeba sie troszke pobawic, by z tych nudow nie zwariowac :P

arni : :
lut 15 2004 No i koniec juz.
Komentarze: 5

Czesc Wam, musze sie z wami pozegnac narazie, choc jeszcze jestem to dzis wieczorem wyjezdzam, wracam za piec dni. A puki co to to bede kolo 17:h w domu i do prawie 20:h, jak by co. Dzisiaj caly dzien sie szykuje do wyjazdu, wiec nie mam zawiele co pisac. Powiem tylko ze nie moglem sie doczekac az pojade na ta uczelnie (az sie skoncza te ferie) i sie od tego wszystkiego oderwe, ale teraz kiedy przyszedl ten dzien, dzien wyjazdu, nie chce mi sie jechac. Ale wszyscy juz powoli wyjezdzaja, wiec na mnie i pora przyjdzie. Do zobaczenia wszystkim w Piatek, nie powiem o ktorej bede bo sam nie wiem, jeszcze rozkladu dobrze nie znam, wiem ze jest beznadziejny bo nie mam ani jednego dnia wolnego jak to bylo w poprzednim semestrze. Wiec mozna sie mnie spodziewac albo gdzies kolo 17 albo po 20. Nie wiem jak ja wytrzymam 5 dni bez netu - znowu sie do niego przyzwyczailem. No to Pa wszystkim.

I wiecie co wam powiem dzisiaj sie przekonalem, ze tak naprawde to mnie rodzice nie znaja. Ciagle cos odemnie chca i ciagle sie o cos przyczepiaja, ale nie potrafia mnie zrozumiec i w ogole nie sluchaja tego co mowie. A chca bym ja ich sluchal, heh. Np ostatnio powtarzalem matuli chyba z piec razy jak nie wiecej ze kumple przyjada 21 na koncert do Sanoka, a ona przychodzi i sie mnie pyta czy dzisiaj jest ten koncert wrrrr. Jest w moim domu wiele takich sytuacji bo jak ja cos mowie oni przytakuja a wogole tego nie sluchaja - a pozniej sie mnie czepiaja dlaczego im nie powiedzialem. Ale rodzicow chyba sie nie da zrozumiec. Coz trzeba sobie jakos dawac rade i isc do przodu, zyc - a nie ciagle sie tym gnebic, moze wkoncu kiedys na to wpadna i przestana mnie obwiniac - oby tylko nie bylo za pozno. Ale narazie mam za dobry nastroj by sie tym martwic. Pozdrawiam wszystkich. Trzymajcie za mnie kciuki bym zdal ten durny Angielski.

arni : :
lut 15 2004 walentynki i po walentynkach :]
Komentarze: 2

Mialem cos dopisac do tamtej notki, ale poniewaz juz zawiera komentarze nie chce mi sie jej zmieniac. Wobec tego napisze nowa. A wiec myslalem ze ten dzien bedzie doniczego, bo tak sie zaczynal zostalem wyrwany z dosc krutkiego snu - telefonem od kumpla ze jutro wpadna kolo 20 do mnie i czy zabieram sie z nimi na uczelnie - no i jak mozna tu odmowic - zwlaszcza ze na pociagu mnie wyniesie taki sam koszt (a dotego pociagiem bym jechal dwa razy dluzej), tylko ze musze zrezygnowac z alkoholu podczas podruzy. A mialem takie plany by sobie w pociagu siasc z kumplami i wypic piwko albo dwa heh i po planach.

A wiec nie dokonczylem wstalem dzisiaj no i zjadlem sniadanie posiedzialem 2 godzinki przy kompie (wyslalem kolezance kartke urodzinowa - bo dzis jej urodzyny byly - mowie o 14 lutego) i tak jakos zmeczony sie czulem wiec sie polozylem znowu spac i przespalem pol dnia moze i dobrze - bo to wkoncu walentynki, a nie chcialem by mnie to jakos dotlko - to ze jestem sam. No wiec jak wstalem siadlem chwilke na komputerze wpadlem na pomysl by sobie nastroj poprawic wysylajac do najblizszych znajomych kartki (mam nadzieje ze nikogo nie pominelem). No bo wiedzialem ze oni tez (wiekszosc) nikogo nie ma i milo im bedzie jesli dostana cos, ze poczuja ze ktos jest kto o nich pamieta w tym dniu. Dlatego tez jak to ja nie moglem pojsc na latwizne i kazdemu wyslac jedna i taka sama wiazanke, siadlem i kazdemu cos z glebi duszy napisalem, by odebrali te slowa powaznie a nie jak seryjna produkcje. No i pozniej sie czyms zajelem pogadalem z ludzmi, no a skrzynka moja wciaz pusta byla. Wtedy sobie pomyslalem co z tego mam ze ja o ludziach pamietam a oni o mnie nie - ale naszczescie sie doczekalem, bo pozno ale pozno prawie kazdy mi cos odeslal. Co jest bardzo mile z ich strony. I ludzie o mnie tez pamietaja, choc nie mialem ochoty z nikim dzisja rozmawiac na gg, to wystarczylo ze przelaczylem sie na status dostepny. A zaraz sie pojawili - wyobrazicie sobie, juz dawno tak nie mialem zeby z osmioma osobami na raz rozmawiac, heh.

Dzisiaj, teraz jestem bardzo szczesliwy - wlasciwie caly wieczor jestem szczesliwy, bo od jednej malej kartki (nie wiadomego pochodzenia) na skrzynce wszystko sie lawinowo zaczelo. Kazdy w jakis sposob przyczynil sie do mojego szczesci, niektorzy kartkami inni slowami, jeszcze inni gestami. Jednak walentynki to nie taki straszny dzien (przynajmniej ten jeden raz w zyciu tak mysle). Moze inne dni tez nie sa takie zle, tylko trzeba sie otaczac przyjaciolmi. A tych ostanio mi brakowalo, nie wiedzialem ze przyjaciele potrafia byc tak mili i odwdzieczyc mi sie za to wszystko co staram sie zawsze dla nich robic. I to chyba dzieki wam zaczynam ostatnio takie notki pisac. Wrescie sie sprawdza powiedzenie "Bo tak wiele mam ile sam innym dam" i obyscie moi przyjaciele wytrwali przy mnie. Wiem ze mam duzo problemow i zdarza mi sie przez to was meczyc swoim zachowanie - wiec prosze o wybaczenie, ze tak robie. Ale ostatnio zaczynam odczuwac ze moje zycie sie dosc pozytywnie zmienia od ostatniej rozmowy (12.02) z dwom wspanialymi kobietami z Sanoka - pozdrawiam was serdecznie i nie wiem jak wam mam dziekowac - za to ze jestescie.

PS. Dziekuje wszystkim ktorzy przy mnie sa kiedy tego potrzebuje i wspieraj mnie, ze taki dzien (samotny i smutny) potrafia dla mnie przemienic w piekny i pogodny. Dlatego ja tez jesli tylko moge bede dalej staral sie wam pomagac. A teraz juz pujde spac - rano trzeba wstac, powoli sie szykowac do wyjazdu (oj bede mial duzo rzeczy do zabrania - bo wszystko przywiozlem). I na marginesie chce wyjasnic ze choc jest tak pozno i juz dzisiaj jest 15 a nie 14, to ja choc tak pozno swoje wszystkie notki pisze to traktuje to jak (opisujac wszystko) jak dzien poprzedni - czyli w tym przypadku 14 lutego.

arni : :
lut 14 2004 No i koncza sie ferie.
Komentarze: 5

W takim dniu jak ten nie chce mi sie nic, nie chce mi sie nawet tej notki pisac. Od poniedzialku juz koniec ferii, studia sie zaczynaja - wyjade z tad na tydzien - odpoczne troszke od tego wszystkiego. Ale we wtorek mam Angielski i choc uczylem sie przez ostatnie dwa dni, to tylko 50% slowek umie :( . A jak nie ktorzy wiedza nie mam zaliczenia z tego przedmiotu wpisanego w indeksie. Dobre wszystkie egzaminy mam pozaliczane i przedmioty, tylko brakuje mi jednego durnego wpisu - przez ktory nie chcialbym brac warunku. A najlepsze jest to ze kolokwium ktore pisalem z tego przedmiotu zdalem i byly na nim te slowka. Ale nie on musi odpytywac kazdego z osobna - lubi gnebic ludzi. Wiec musze jakos zdobyc to zaliczenie, ciekawe tylko jakim cudem mam to zrobic :( - zwlaszcza ze z Angielskim zawsze mialem problemy nie chce mi wogole do glowy wchodzic i juz te wszystkie slowka zaczynaja mi sie mieszac :( . Ale mniejsza o uczelnia, moze jakos to bedzie, moze jednak sie zdarzy cud i gosc pokarze ze ma serce (to by bylo dobre) - ale tacy ludzie nie maja serca.

Dobra narazie tyle wystarczy chyba na dzis nie wiem czy sie pozniej pojawie. Jesli sie pojawie to cos dopisze.

arni : :
lut 14 2004 Dzieki za pomocna dlon - dzieki niej podnioslem...
Komentarze: 4

Dlugi wspanialy dzien nie wiem od czego zaczac. Wiecie ze czasami czlowiek rozumie pewne fakty, ale wiecie jak trudno jest mu do tego dojsc, choc rozumiemy ze tak jest, to pewne sprawy do nas nie docieraja. "Widzę i pochwalam to, co lepsze, lecz wybieram gorsze." Tak jest wlasnie z nami, ze choc wiemy co dla nas dobre, zawsze pakujemy sie w to co nas rani - choc ciagle sie uczymy zyc, a dlaczego tak robimy bo idziemy na latwizne - tacy sa ludzie i dlatego czasami trudno nam sie czegos nauczyc. Ale nie ma to jak miec wspanialych przyjaciol na ktorych mozna polegac. Czasami droga do przyjazni bywa trudna i nie bezpiczna przekonalem sie o tym. Dlatego dziekuje tym ktorzy przy mnie sa kiedy tego potrzebuje.

Dzisiaj znowu sie dalem przyjaciolce wciagnac w cos fajnego, byliscie kiedys na epuls'ie - zapraszam fajna sprawa, chodz dopiero zaczynam z tym zabawe, ale juz mi sie spodobalo. Dzisiaj mam rozbiegane mysli, jestem tak bardzo wdzieczny dwum osoba, ktorem mi pomagaja, chcialbym tu ich imiona wymienic - ale nie zrobie tego bez ich zgody, a zreszta one beda wiedziec ze onich mowie. Nawet nie wiem w jaki sposob mam im dziekowac za to co dla mnie robia. A wszystko sie zaczelo wczoraj. Dzis podnioslem sie po tym wielkim upadku, ale jak dlugo to bedzie trwac, tego nie wiem - chcialbym aby kazdy taki dzien byl, tak piekny i wspanialy. Moze fakt kazdy dzien jest piekny i radosny ale nie dostrzegamy tego, bo problemy codzinosci daja nam tak w kosc ze przyslaniaja nam widok na to co piekne i wspaniale jest. I jak tu nauczyc sie cieszyc drobnostkami codziennosci zycia.

Wydaje mi sie ze poznalem dzisiaj swoja bratnia dusze, pisze o tym by zachowac otwartosc umyslu i nie kryc tego co mnie spotyka. Wspaniala dziewczyne, dopiero dzisiaj ja poznalem, wydaje mi sie ze sie pewnie zaprzyjaznimy, hehe. I dlaczego w zyciu tak jest ze kiedy czlowiek chce sobie dac spokoj odpoczac troszke od ludzi, na przekur losowi pojawiaja sie tak wspaniale osoby. Wlasnie to w calym sensie zycia jest piekne kiedy juz zaczynamy watpic ze moglo by byc lepiej, pojawia sie cos albo ktos kto powoduje ze to nasze zycie staje sie piekne, heh. Czy tak nie moglo by byc zawsze - glupie pytanie, niesty nie moze tak byc, bo by zycie stracilo sens, musza byc lepsze i gorsze dni i trzeba sie nauczyc z tym zyc.

Ach jakos tak wszystko pokrutce dzis pisze i duzo osob pewnie mnie nie zrozumie - ale to normalne jest. Nastepny temat jaki porusze to ktos kogo poznalem, przy moich poczatkach z moim blogusiem. Ktos naprawde mily i uroczy. Wlasciwie o tej osobie nie wiem co pisac, chcialem o niej wspomniec skoro tu juz jestem. Powiem tylko o swoich pierwszych wrazeniach z ta osoba poznalem, kiedy weszlem na jej bloga, wiedzialem juz jaka to jest osoba i chyba wiedzialem co z tego bedzie. Naprawde jest to ktos z kim dobrze mi sie rozmawia, ale ja chyba ostanio ludzi ktorych poznaje zaczynam z gory traktowac jako przyjaciol, by sie nie nastawiac na cos wiecej, by nie ranic i nie byc ranionym, hehe.

Taki ze mnie dziwny czlowieczekek, ktory sobie chodzi po zakamarkach sieci jak mala zblakana myszka. Ktora czasem gubi sie w tym wszystkim. Moze kiedys sie to zmieni, moze kiedys znowu kogos pokocham i bedzie wspaniale, moze ktos wkoncu znajdzie ta szara myszke i przygaranie do siebie. A piku co musze sie nauczyc Cieszyc tym co mam :] -zyc chwila i traktowac kazdy dzien jak bym mial nazajutrz umrzec. "Bo nie sztuka jest sobie odebrac zycie, sztuka jest zyc". A mowie o tym bo dowiedzialem sie dzisiaj, ze zona pewnego dr z moje uczlni sie wczoraj powiesila. I to na dodatek z bloku w ktorym mieszkam (na stancji), z tej samej klatki, pietro nizej taka tragedia sie zdarzyla. Dlatego moje kondolencje dla wszystkich ktorzy stracili bliskich w ostatnich dniach - zycze wam jak najwiecej pogodnych dni

arni : :